Krzysztof Kamil Baczyński "Parasol"

Data ostatniej modyfikacji:
2010-08-29

(fragmenty)

Kim był Elizabor? Ależ powiedzieliśmy już: profesorem od rachunków. No dobrze, ale czym poza tym? Otóż niczym poza tym, moi złoci, niczym poza tym. "Moi złoci" - był to zresztą ukochany zwrot profesora Elizabora.

(...)

W szkole też mówił "moi złoci": "moi złoci, zobaczcie, jakie to proste" - ale nikt tam nie patrzył, jakie to proste. Owszem, uważano, że profesor Elizabor jest przemiłym idiotą, i mówiono mu to za oczy i w oczy. Miał on też zwyczaj chwytać za klapę albo za guzik nauczyciela czy wychowanka, który mu się nawijał akurat pod rękę, i z błyskiem entuzjazmu w oczach zaczynał: "Moi złoci, jakaż to wielka rzecz - matematyka".

(...)

Tu musimy jeszcze chwilkę się zatrzymać i opisać, jak wyglądało mieszkanie profesora Elizabora Emke w Łodojedziu Wielkim (zawszeć to miasto powiatowe) przy ulicy Zapadalskiej 13. Był to pokój obszerny z kominkiem, niezwykle pięknie tapetowany w różyczki i palmy, pośród których płynęło źródełko i ryczał lew. Ten przemiły deseń powtórzony był 423 razy w całym pokoju, licząc wnękę na umywalnię. Obliczył to sam profesor Emke podczas długich popołudni letnich. Na ścianie wisiało kilka obrazków. Były to reprodukcje z Matejki i jakiś zjazd matematyków z roku tysiąc osiemset któregoś, gdzie uczeni mężowie wyglądali jak bandyci, o niskich czołach, w wysokich kołnierzykach i złotych binoklach ("to, moi złoci, nauka, to oni, oni wszyscy, nawet wielki Owsianko tu jest"). 

 

Powrót na górę strony